NASA odkryła dowody życia na Marsie 40 lat temu, a następnie podpaliła je

  • Cameron Merritt
  • 0
  • 1254
  • 167

Pod koniec lat 70. dwa roboty wikingów popłynęły na Marsa, splądrowały ziemię i wypaliły wszelkie znalezione ślady życia.

Oczywiście to nigdy nie był plan. Kiedy NASA po raz pierwszy 40 lat temu wylądowała bliźniaczymi statkami kosmicznymi o nazwach Viking 1 i Viking 2 na powierzchni Marsa, naukowcy byli zachwyceni, że w końcu zaczęli badać marsjańską glebę pod kątem oznak organicznych (opartych na węglu) cząsteczek, które mogłyby udowodnić, że Czerwona Planeta jest gościnna dla życie. To powinna być misja typu slam-dunk. W końcu dziobata powierzchnia Marsa była nieustannie obrzucana drobnymi, bogatymi w węgiel meteorytami - uznano, że wykrycie śladów węgla było rzeczą pewną.

Ale tak nie było. Po pół dekadzie badań planety żaden z lądowników wikingów nie mógł znaleźć żadnych śladów materii organicznej. Dlaczego nie? Łazik Curiosity NASA potwierdził obecność cząsteczek organicznych na Marsie na początku tego roku, więc czego brakowało Vikingowi?

Nowy artykuł, opublikowany 20 czerwca w Journal of Geophysical Research: Planets, zawiera wyjaśnienie. Jak napisali naukowcy, węgiel był tam przez cały czas; niestety lądowniki Wikingów podpaliły to wszystko.

„W sumie cztery próbki [gleby] zostały przeanalizowane, każda wielokrotnie, przez szybkie podgrzanie próbki do jednego z czterech stopni temperatury” - badacze z NASA Ames Research Center w Kalifornii i Atmosphere, Media, Spatial Observations Laboratory (LATMOS) w Francja, napisał w nowym opracowaniu.

Wikingowie podgrzali próbki gleby do maksymalnej temperatury 932 stopni Fahrenheita (500 stopni Celsjusza), aby spróbować uwolnić wszelkie lotne związki organiczne uwięzione w tych próbkach. Gdyby tam był jakikolwiek węgiel, ślady powinny być wykryte w oparach gleby. Więc dlaczego tak się nie stało? Według autorów nowego badania, w glebie mogło być coś innego, o co NASA się nie targowała - paliwo łatwopalne, które przypadkowo spaliło węgiel na kawałki..

Bliźniacze lądowniki wikingów były pierwszymi, które pomyślnie wylądowały na powierzchni Marsa. Wśród analitycznego arsenału lądownika znajdował się piec służący do podgrzewania gleby do bardzo wysokich temperatur. Powstała para została następnie zbadana na obecność związków organicznych. (Zdjęcie: NASA / JPL-Caltech / University of Arizona)

Ogień i lód

W 2008 r. Łazik marsjański o imieniu Phoenix zbierał ziemię w pobliżu marsjańskiego bieguna północnego, gdy znalazł dowody na niezwykłą sól zwaną nadchloranem. W tamtym czasie było to ekscytujące znalezisko; naukowcy wiedzieli, że starożytne mikroorganizmy na Ziemi wykorzystywały nadchloran jako źródło energii. Być może, myśleli, ten marsjański skład soli służył podobnemu celowi?

Autorzy nowego badania byli podekscytowani odkryciem soli z innego powodu: nadchloran jest łatwopalny - tak łatwopalny, że jest obecnie używany na Ziemi głównie do przyspieszania spalania paliwa rakietowego i fajerwerków. Naukowcy powiedzieli NewScientist, że jeśli nadchloran występuje w dużej ilości w glebie marsjańskiej, to próby podgrzania tej gleby przez firmę Viking mogły spowodować zapalenie nadchloranu i natychmiastowe zniszczenie wszelkich cząsteczek organicznych, które mogły tam się znajdować..

Ten scenariusz ma pozytywny wpływ na to, że jeśli marsjański nadchloran rzeczywiście spalił jakiekolwiek cząsteczki węgla w piecu Vikinga, to byłyby dowody w popiele. Kiedy węgiel spala się z nadchloranem, wytwarza cząsteczkę zwaną chlorobenzenem - mieszankę węgla, wodoru i chloru, która może utrzymywać się w glebie przez miesiące. Na szczęście łazik Curiosity NASA wykrył ślady chlorobenzenu w glebie Marsa podczas ekspedycji w 2013 roku. Aby uzyskać dalsze dowody, naukowcy postanowili wrócić do samego Wikinga.

„Przeszukaliśmy dane Wikingów pod kątem możliwego produktu reakcji między solą a substancjami organicznymi w piecu wikingów” - napisali naukowcy. Zespół ponownie przeanalizował oryginalne zestawy danych zebrane podczas misji Wikingów, tym razem szukając szczególnie śladów chlorobenzenu.

Według nowego artykułu naukowcy znaleźli to, czego szukali. Zespół zauważył śladowe ilości chlorobenzenu w próbkach pobranych przez Vikinga 2, wyciągając wniosek, że lądownik mógł trzymać materię organiczną w dłoni robota, zanim nieumyślnie podpalił całą parcelę..

Autor badania Melissa Guzman, doktorantka w centrum badawczym LATMOS we Francji, powiedziała NewScientist, że chociaż te nowe dowody są przekonujące, nie są one ostatecznym dowodem na istnienie marsjańskich związków organicznych. Możliwe jest na przykład, że związki węgla spalone wraz z marsjańskim nadchloranem w piecu Vikinga faktycznie pochodziły z Ziemi i przypadkowo zanieczyściły próbki.

Inni naukowcy są gotowi w to uwierzyć. Daniel Glavin, badacz z Goddard Space Flight Center w Maryland, który nie brał udziału w badaniu, powiedział NewScientist, że ten artykuł „przypieczętowuje umowę” na marsjańskie substancje organiczne. Rzeczywiście, badanie sugeruje, że cząsteczki organiczne mogą istnieć w wielu miejscach na całej Czerwonej Planecie. Czy to oznacza, że ​​istnieje tam życie drobnoustrojów - i czy ludzie mogą potwierdzić to życie przed podpaleniem - dopiero się okaże.




Jeszcze bez komentarzy

Najciekawsze artykuły o tajemnicach i odkryciach. Wiele przydatnych informacji o wszystkim
Artykuły o nauce, kosmosie, technologii, zdrowiu, środowisku, kulturze i historii. Wyjaśniasz tysiące tematów, abyś wiedział, jak wszystko działa