Co by się stało z Ziemią, gdyby ludzie wymarli?

  • Cameron Merritt
  • 0
  • 3174
  • 553

Głęboko w lasach deszczowych Gwatemali znajduje się jedna z najsłynniejszych pozostałości cywilizacji Majów: około 2000-letnia cytadela zamieniona w ruiny zwana Tikal. Kiedy Alan Weisman wędrował po okolicy, odkrył po drodze coś fascynującego: „Przechodzisz przez ten naprawdę gęsty las deszczowy i chodzisz po wzgórzach” - powiedział Weisman, autor i dziennikarz. - A archeolodzy wyjaśniają ci, że tak naprawdę chodzisz po piramidach i miastach, które nie zostały odkopane.

Innymi słowy, wiemy o miejscach takich jak Tikal, ponieważ ludzie dołożyli wszelkich starań, aby wykopać i przywrócić ich szczątki. W międzyczasie niezliczone inne ruiny pozostają ukryte, zapieczętowane pod lasem i ziemią. „To niesamowite, jak szybko natura może nas pogrzebać” - powiedział Weisman .

Ta scena z lasu deszczowego pozwala nam rzucić okiem na to, jak mogłaby wyglądać nasza planeta, gdyby ludzie po prostu przestali istnieć. Ostatnio ten pomysł był szczególnie trafny, ponieważ globalna pandemia COVID-19 zatrzymała ludzi w środku i ośmieliła zwierzęta do powrotu do naszych spokojniejszych środowisk miejskich - dając nam poczucie, jak mogłoby wyglądać życie, gdybyśmy wycofali się dalej na drugi plan. Weisman, który napisał „Świat bez nas” (Thomas Dunne Books, 2007), spędził kilka lat przeprowadzając wywiady z ekspertami i systematycznie badając to pytanie: Co stałoby się z naszą planetą - z naszymi miastami, z naszymi przemysłem, z przyrodą - gdyby ludzie zniknęli?

Związane z: Co może doprowadzić ludzi do zagłady?

Inny rodzaj panoramy

Istnieje kilka rozwijających się teorii na temat tego, co może doprowadzić ludzkość do zagłady i jest mało prawdopodobne, abyśmy wszyscy po prostu zniknęli w jednej chwili. Niemniej jednak wyobrażenie sobie naszej nagłej i całkowitej eliminacji z planety - być może przez jeszcze nieodkryty, specyficzny dla człowieka wirus - powiedział Weisman - jest najpotężniejszym sposobem zbadania, co mogłoby się stać, gdyby ludzie opuścili planetę.

We własnych badaniach Weismana pytanie to zaprowadziło go najpierw do miast, w których nastąpiłyby jedne z najbardziej dramatycznych i natychmiastowych zmian, dzięki nagłemu brakowi utrzymania przez człowieka. Bez ludzi obsługujących pompy, które odwracają opady i podnoszące się wody gruntowe, metro w ogromnych rozległych miastach, takich jak Londyn i Nowy Jork, zalałoby się w ciągu kilku godzin od naszego zniknięcia, dowiedział się Weisman podczas swoich badań. „[Inżynierowie] powiedzieli mi, że całkowite zalanie metra zajmie około 36 godzin” - powiedział.

W przypadku braku nadzoru człowieka usterki w rafineriach ropy naftowej i elektrowniach jądrowych nie zostałyby opanowane, co prawdopodobnie doprowadziłoby do masowych pożarów, wybuchów jądrowych i niszczycielskich opadów jądrowych. „Nastąpi wybuch promieniowania, jeśli nagle znikniemy. I to jest prawdziwa wielka karta, prawie niemożliwe jest przewidzenie, co się stanie” - powiedział Weisman. Podobnie, po naszym upadku zostawilibyśmy za sobą góry odpadów - większość z nich to tworzywa sztuczne, które prawdopodobnie przetrwałyby tysiące lat, wywierając wpływ na dziką przyrodę, który dopiero teraz zaczynamy rozumieć..

W międzyczasie odpady ropopochodne, które wyciekają lub przedostają się do ziemi w zakładach przemysłowych i fabrykach, zostałyby rozbite i ponownie wykorzystane przez mikroby i rośliny, co prawdopodobnie zajęłoby dziesięciolecia. Trwałe zanieczyszczenia organiczne (TZO) - wytwarzane przez człowieka chemikalia, takie jak PCB, których obecnie nie można rozkładać w naturze - zajęłyby znacznie więcej czasu, mówi Weisman. „Niektóre z tych POP mogą istnieć na Ziemi do końca czasów. Jednak z czasem zostaną bezpiecznie zakopane”. Połączone szybkie i powolne uwalnianie wszystkich zanieczyszczających odpadów, które zostawiamy, niewątpliwie miałoby szkodliwy wpływ na otaczające siedliska i faunę. (Ale to niekoniecznie oznacza całkowite zniszczenie: wystarczy spojrzeć na odbijanie się dzikich zwierząt na miejscu katastrofy jądrowej w Czarnobylu, aby zrozumieć, że przyroda może być odporna w krótkich ramach czasowych, nawet w takich ekstremalnych warunkach).

Podczas gdy ta zanieczyszczająca spuścizna rozwija się, woda płynąca pod ziemią w miastach powodowałaby korozję metalowych konstrukcji, które utrzymują ulice nad podziemnymi systemami transportowymi, a całe aleje zawaliłyby się, przekształcając się nagle w śródmiejskie rzeki, wyjaśnił Weisman. Przez kolejne zimy, bez ludzi do regularnego odladzania, chodniki pękały, tworząc nowe nisze, w których mogły się zakorzenić nasiona - przenoszone przez wiatr i wydalane przez przelatujące ptaki - i rozwijać się w drzewa, które kontynuują stopniowe rozczłonkowanie chodników i dróg. To samo stanie się z mostami, bez ludzi, którzy będą usuwać nieuczciwe sadzonki zakorzenione między stalowymi nitami: w połączeniu z ogólną degradacją może to spowodować rozmontowanie tych konstrukcji w ciągu kilkuset lat.

Związane z: Czy drzewa są wegetarianami?

Wraz z otwarciem się tego nowego, świeżego siedliska, natura wkroczyłaby ze stoickim spokojem, omijając dawną betonową dżunglę z łąkami, krzewami i gęstymi kępami drzew. Spowodowałoby to nagromadzenie suchej materii organicznej, takiej jak liście i gałązki - stanowiącej doskonałą pożywienie dla pożarów wywołanych piorunami, które szłyby z hukiem przez labirynt budynków i ulic, potencjalnie zrównując z ziemią całe części miast. „Pożary spowodują powstanie dużej ilości zwęglonego materiału, który spadnie na ulicę, co będzie wspaniałe dla podtrzymywania życia biologicznego. Ulice zamieniają się w małe łąki i lasy rosnące w ciągu 500 lat” - mówi Weisman.

Powiedział, że przez setki lat, gdy budynki są narażone na ciągłe uszkodzenia spowodowane erozją i pożarem, ulegną degradacji. Jako pierwsze upadłyby nowoczesne konstrukcje ze szkła i metalu, które pękłyby i rdzewiały. Ale wymownie, „budynki, które przetrwają najdłużej, to te zbudowane z samej Ziemi” - jak konstrukcje kamienne, dodał Wesiman. Nawet one staną się złagodzoną wersją ich dawnych osobowości: w końcu określone, kultowe sylwetki na tle nieba, które znamy dzisiaj tak dobrze, przestaną istnieć..

Gdzie są dzikie rzeczy

Patrząc poza granice miasta, na wielkie połacie ziemi uprawnej, które obecnie pokrywają połowę nadającej się do zamieszkania ziemi na Ziemi, nastąpiłaby szybka regeneracja owadów, ponieważ stosowanie pestycydów i innych chemikaliów ustaje wraz z upadkiem ludzkości. „To zapoczątkuje prawdziwą kaskadę wydarzeń” - powiedział Weisman. „Kiedy owady będą sobie radzić lepiej, rośliny będą sobie radzić znacznie lepiej, a potem ptaki”. Okoliczne siedliska - zbiorowiska roślinne, gleby, drogi wodne i oceany - odrodzą się, wolne od dalekosiężnego wpływu chemikaliów na dzisiejsze ekosystemy. To z kolei zachęci więcej dzikich zwierząt do osiedlenia się i zamieszkania.

Ta transformacja przyspieszy wzrost różnorodności biologicznej w skali globalnej. Naukowcy, którzy stworzyli model różnorodności megafauny - na przykład lwów, słoni, tygrysów, nosorożców i niedźwiedzi - na całej planecie odkryli, że świat był kiedyś wyjątkowo bogaty w te gatunki. Ale to się zmieniło, gdy ludzie zaczęli rozprzestrzeniać się po całej planecie, polując na te zwierzęta i atakując ich siedliska. Wraz z migracją ludzi z Afryki i Eurazji do innych części globu „obserwujemy stały wzrost wskaźników wymierania po przybyciu ludzi” - wyjaśnił Søren Faurby, wykładowca makroekologii i makroewolucji na Uniwersytecie w Gothenburgu w Szwecji. „W Australii nastąpił wzrost wymierania blisko 60 000 lat temu. W Ameryce Północnej i Południowej obserwuje się wzrost [około] 15 000 lat temu, a na Madagaskarze i na wyspach Karaibów drastyczny wzrost obserwuje się kilka tysięcy lat temu. "

Związane z: Dlaczego nie wszystkie naczelne ewoluowały w ludzi?

Faurby powiedział, że bez ludzi rozprzestrzeniających się w najdalsze zakątki Ziemi i niszczących populacje megafauny, cała planeta mogłaby być tak zróżnicowana pod względem tych gatunków, jak słynne Serengeti w Afryce Wschodniej. „W rzeczywistości wszędzie były duże zwierzęta, a bez udziału człowieka byłyby duże zwierzęta na całym świecie”. Jego badania ujawniły, że bez silnego wpływu ludzkości środkowe Stany Zjednoczone i części Ameryki Południowej byłyby obecnie najbardziej bogatymi w megafauny miejscami na Ziemi. Zwierzęta takie jak słonie byłyby częstym widokiem na wyspach śródziemnomorskich. W większości północnej Europy występowałyby nawet nosorożce.

Czy Ziemia mogłaby odzyskać tę różnorodność bez ludzi? Nawet gdybyśmy nagle zniknęli z obrazu, nadal minie miliony lat, zanim planeta wyzdrowieje po wymarciu, obliczyli Faurby i jego koledzy. Badali, co trzeba zrobić, aby powrócić do podstawowego poziomu bogactwa gatunkowego i rozmieszczenia dużych zwierząt na całej planecie, co odzwierciedla to, co mieliśmy, zanim współcześni ludzie rozeszli się po całym świecie. Szacują, że „powrót do stanu wyjściowego sprzed wyginięcia zajmie od 3 do 7 milionów lub więcej lat” - wyjaśnił Jens-Christian Svenning, profesor makroekologii i biogeografii na Uniwersytecie w Aarhus w Danii i kolega z Faurby, który pracował nad tymi samymi badaniami.

Zasadniczo „gdyby nie było wpływu człowieka, cały świat byłby jedną wielką dziczą” - powiedział Svenning .

Natura znajdzie sposób

Planeta może w końcu stać się bardziej soczysta i bardziej zróżnicowana - ale nie możemy lekceważyć skutków zmiany klimatu, prawdopodobnie najbardziej niezatartego wpływu ludzkości na planetę. Weisman zwraca uwagę na nieodłączną niepewność w tworzeniu przydatnych przewidywań dotyczących tego, co się wydarzy. Na przykład, jeśli dojdzie do eksplozji w zakładach przemysłowych lub głowic odwiertów naftowych lub gazowych, które będą płonąć jeszcze długo po tym, jak wszyscy odejdziemy, ogromne ilości zatrzymującego ciepło dwutlenku węgla będą nadal uwalniane do atmosfery, wyjaśnił..

Dwutlenek węgla nie pozostaje zawieszony w atmosferze na zawsze: nasze oceany odgrywają kluczową rolę w pochłanianiu ogromnych ilości dwutlenku węgla z powietrza. Jednak wciąż istnieją granice tego, ile oceanu może pochłonąć bez zakwaszenia własnych wód do niezdrowego poziomu - potencjalnie ze szkodą dla tysięcy gatunków morskich. Istnieje również ograniczenie dotyczące tego, ile morze może fizycznie wchłonąć, co oznacza, że ​​nie jest to po prostu bezdenny pochłaniacz węgla, za który często się uważa.

Związane z: Jakie są składniki życia?

Obecnie całkowite usunięcie z atmosfery obecnego poziomu CO2 w naszej atmosferze zajmie już tysiące lat. (Na podstawie badań, które przeprowadził dla swojej własnej książki, Weisman stwierdził, że może to zająć nawet 100 000 lat). A jeśli morze osiągnie swój szczyt i więcej gazów cieplarnianych pozostanie zawieszonych w atmosferze, wynikające z tego ciągłe ocieplenie doprowadzi do dalszego topnienia. polarnych czap lodowych i uwolnienie jeszcze większej ilości gazów cieplarnianych ze zmiękczania wiecznej zmarzliny. To przejdzie do ciągłej, zmieniającej klimat pętli sprzężenia zwrotnego. Wszystko to oznacza, że ​​możemy śmiało założyć, że skutki zmiany klimatu będą trwały długo po naszym wyjeździe.

Ale na to Weisman dał słowo nadziei. Powiedział, że w okresie jurajskim w atmosferze było pięć razy więcej dwutlenku węgla niż obecnie, co doprowadziło do dramatycznego wzrostu kwasowości oceanów. Jednak ewidentnie musiały istnieć gatunki morskie, które poradziły sobie z tymi skrajnościami, a następnie ewoluowały i stały się częścią dzisiejszej planety. Oznacza to, że ostatecznie, pomimo skrajnych warunków klimatycznych i ogromnych strat, jakie mogą ponieść, „natura zawsze znajdzie sposób” - powiedział Weisman..

Być może pewnego dnia będzie świat bez ludzi, ale to nie powstrzyma reszty planety przed walką.

POWIĄZANE TAJEMNICE

-Dlaczego Ziemia ma atmosferę?

-Dlaczego świeżo skoszona trawa tak ładnie pachnie?

-Dlaczego niektóre rośliny są fioletowe?

Idąc naprzód

Czy warto zastanawiać się, jak będzie wyglądać nasza planeta bez nas tutaj? Cóż, z jednej strony możemy po prostu pocieszyć się świadomością, że bez ludzi nasza planeta ostatecznie będzie w porządku, jak powiedział Weisman. W rzeczywistości ostatecznie będzie się rozwijać.

Ale rzut oka na tę wyimaginowaną przyszłość może również skłonić nas do bycia bardziej uważnym na nasze działania, w celu zachowania również naszego miejsca na planecie. Weisman dostrzega nieodłączną wartość wizualizacji świata bez nas, dlatego postanowił w pierwszej kolejności napisać swoją książkę. Wyjaśnił, że kiedy zaczynał, był świadomy, że wielu ludzi unika historii związanych ze środowiskiem, ponieważ sprawia im to przykrość z powodu szkód wyrządzanych planecie przez ludzi, a to z kolei przyśpiesza nasz własny upadek. „Odkryłem, że sposobem na pozbycie się czynnika strachu jest po prostu zabicie [ludzi] najpierw”, powiedział z humorem.

Odkrył, że kiedy to rozproszenie minęło, może skupić uwagę ludzi na planecie i na tym, co naprawdę chciał powiedzieć: „Chciałem, aby ludzie zobaczyli, jak pięknie natura może powrócić, a nawet wyleczyć wiele blizn, które my” Umieściliśmy na tej planecie. A potem pomyśleć, czy istnieje sposób na ponowne dodanie się do tego obrazu przywróconej Ziemi? ”

Zobacz wszystkie komentarze (10)



Jeszcze bez komentarzy

Najciekawsze artykuły o tajemnicach i odkryciach. Wiele przydatnych informacji o wszystkim
Artykuły o nauce, kosmosie, technologii, zdrowiu, środowisku, kulturze i historii. Wyjaśniasz tysiące tematów, abyś wiedział, jak wszystko działa