- Peter Tucker
- 0
- 4851
- 219
Potężny podmuch wiatru słonecznego przedostaje się wczoraj przez górne warstwy atmosfery Ziemi (11 kwietnia), po tym jak wydostał się przez dużą lukę w atmosferze słonecznej.
Pierwsze oznaki strumienia pobudzonych cząstek pojawiły się we wtorek wieczorem (10 kwietnia) w postaci dramatycznych zorzy pojawiających się na szerokościach tak niskich jak Williston w Północnej Dakocie, jak widać na spaceweathergalley.com.
Śledzili ostrzeżenie przed burzą geomagnetyczną z Amerykańskiego Centrum Prognozowania Pogody Kosmicznej, które wskazywało, że zorze polarne mogą być widoczne na Alasce, dużej części środkowej Kanady, Montanie, Północnej Dakocie, Minnesocie i północnych częściach Wisconsin, Michigan i Maine. Znaczna część Skandynawii, Szetlandów i północnej Rosji może również być świadkami świateł geomagnetycznych na niebie. [8 olśniewających faktów o zorzy polarnej]
Ta burza jest wynikiem tak zwanej dziury koronalnej, która, jak informowała wcześniej siostrzana strona Space.com, jest plamą, w której atmosfera słoneczna - jej korona i najbardziej zewnętrzna warstwa - znacznie się rozrzedziła. Otwory koronalne są w rzeczywistości dość powszechne. Obserwatorium Dynamiki Słonecznej NASA poinformowało, że trzy dziury koronalne zakrywały szerokie połacie naszej lokalnej gwiazdy od 3 do 6 kwietnia. Takie otwory ułatwiają wiatrowi słonecznemu ucieczkę na Ziemię..
Mapa wydana przez Centrum Prognozowania Pogody Kosmicznej National Weather Services ujawnia spodziewany widoczny zakres aktywności zorzy polarnej. (Zdjęcie: Centrum prognoz pogody kosmicznej)Nikt nie musi się zbytnio martwić burzą klasy G1, taką jak ta - burza geomagnetyczna o najniższym nasileniu, gdzie G5 jest najpoważniejsza - nawet jeśli istnieje pewna możliwość, że zakłóci ona komunikację satelitarną. Ale jest to kolejne przypomnienie niesamowitej mocy słońca. Wcześniej czy później jest prawdopodobne, że potężna burza słoneczna uderzy w Ziemię z minimalnym wyprzedzeniem, na skalę podobną do burzy, która uderzyła w 1859 r. Dopiero następnym razem, w naszej epoce uzależnionej od elektroniki, konsekwencje prawie na pewno będą poważniejsze niż spalone palce operatorów telegrafów lub zorze polarne nad Kubą.